czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 11.

    Promienie słońca przedostały się przez rolety w pokoju oświetlając całe wnętrze. Podniosłam się z materaca przecierając jednocześnie zaspane oczy. Nie przypominam sobie żebym usnęła w pokoju i w dodatku w ubraniach. Wstałam z łóżka, bo stwierdziłam że i tak już dłużej nie będę spała. Na tarczy zegarka widniała godzina siódma rano. Wyciągnęłam z szafy odpowiednie ubrania do pracy. Tym razem była to czarna dopasowana spódnica, sięgająca przed kolano oraz śnieżno białą bluzkę z lekki dekoltem. Przygotowawszy ciuchy ruszyłam do łazienki się odświeżyć. Wzięłam szybki relaksujący prysznic. Czułam ulgę, kiedy chłodna woda obmywałam moje zmęczone ciało. Umyłam włosy szamponem a następnie nałożyłam na nie odżywkę. Spłukałam letnią wodą i wyszłam. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem, przeczesałam splątane włosy i ruszyłam do pokoju. Wsunęłam na siebie ubrania. Włosy wysuszyłam i lekko podkręciłam. Do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Gotowa wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Przygotowałam na śniadanie naleśniki z sosem klonowym i herbatę. Usmażenie naleśników zajęło mi niecałe piętnaście minut. Po zjedzonym posiłku posprzątałam. Jedyną rzeczą, której teraz potrzebowałam to telefon. Przeszukałam już każdy zakątek mieszkania,  ale i tak nigdzie go nie znalazłam. Miałam jeszcze pół godziny czasu do wyjścia z domu. Zrezygnowana usiadłam na kanapie, starając nie pognieść idealnie wyprasowanych ubrań. Moją uwagę przykuła mała karteczka wystająca z brzegu ławy. Na niej był położony mój telefon, którego przed chwilą usilnie szukałam. Dziwne, że go wcześniej nie zauważyłam. Wzięłam urządzenie do ręki, spojrzałam na wyświetlacz. Nie było żadnego powiadomienia. Chwyciłam do drugiej ręki małą złożoną karteczkę zaadresowaną moim imieniem. Uchyliłam ją, staranne pismo rzucało się na pierwszy rzut oka.

'Spotkamy się za niedługo'
~Harry

Zdezorientowana, schowałam ją do torebki, tak samo jak mojego iPhone. Wspomnienia z zeszłego wieczoru odtworzyły mi się w pamięci. Ciepłe i miękkie usta Harry'ego, które z zachłannością się wbijały w moje. Duże dłonie, które błądziły po moim ciele. Miałam wrażenie, tak jakby to się działo w tej chwili. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, a przez ciało przeleciało stado dreszczy. Uśmiech na twarzy mimowolnie się wymalował, ale już parę sekund później znikł. Powodem tego był mężczyzna, mężczyzna z bronią. Nie chciałam o tym myśleć, ale nie dawało mi to spokoju. Nie miałam pojęcia kto nim jest i czego chce. Przerażało mnie to.
- Dzień dobry, Melanie - przywitała mnie babcia, wchodząc do kuchni.
- Dzień dobry - odpowiedziałam lekko wytrącona z rozmyślań.
Podeszłam do blatu kuchennego, oparłam się i spojrzałam na Lucy.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Tak, mów o co chodzi - zachęcała mnie do mówienia staruszka.
- Czy, czy wiesz kto to jest Mark? Wysoki brunet, ma z tego co pamiętam dwadzieścia lat - powiedziałam tak szybo, aż zabrakło mi tchu.
Przyglądałam się babci czekając na odpowiedź. Wyglądała na bardzo zakłopotaną, nie wiedziała co powiedzieć.  Jej twarz momentalnie zbladła, zaczęła się rozglądać na wszystkie strony, tak byle nie patrzeć w moje oczy. Widać było, że było jej trudno odpowiedzieć na to pytanie.
- Tak, wiem kto to jest - odpowiedziała pospiesznie - Idź do pracy, bo się spóźnisz - dodała.
Rzeczywiście było już dość późno, miałam niecałe pół godziny do otwarcia sklepu. Chwytając po drodze czarną kurtkę.  Na dworze pogoda nie była najlepsza, zanosiło się na deszcz. Nie powiem, że nie zdziwiło mnie zachowanie Lucy. Nigdy się tak nie zachowywała. Dziwne.
      Po nie całych dwudziestych minutach znajdowałam się pod ogromnym centrum handlowym, w którym pracowałam wraz z Danielle. Weszłam głównymi drzwiami i od razu skierowałam się na pierwsze piętro budynku. Otworzyłam sklep, odłożyłam swoje rzeczy na zaplecze. Włączyłam światła, muzykę i stanęłam za ladą. Czekało mnie pięć godzin męczarni. Na czternastą przychodziła Dani na swoją zmianę.
     Dzień w sklepie ciągnął się nieubłaganie. Ludzie wchodzili i wychodzili. Zdarzało się, że coś kupili, choć rzadko się to zdarzało. Wysokie ceny. Markowe ubrania. Najwyższa klasa. Sklep, w którym pracowałam nie był takim zwyczajnym sklepem dla przeciętnych ludzi. Kupowali tu ci najbogatsi. Z rozmyślań wyrwał mnie donośny głos mężczyzny. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Miał elegancki czarny garnitur, białą koszulę i czarny krawat. Niesfornie ułożone włosy w odcieniu brązu kontrastowały z oczami. Lekki zarost dodawał mu dojrzałości. Był przystojny, widać było to od razu. Mierzył mnie przenikliwym spojrzeniem. Zniecierpliwiony przygryzł dolną wagę.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytałam
- Dzień dobry, Louis Tomlinson. FBI - po wypowiedzeniu jego słów moje oczy się szerzej otworzyły.
Po jaką cholerę on tu przyszedł? Z czarnej marynarki wyciągną legitymacje przedstawiającą jego tożsamość. Rzeczywiście był z FBI. Sięgnął ponowie do marynarki i wyciągnął z niej tym razem zdjęcie. Zdjęcie mężczyzny. Położył je na blacie i przysunął bliżej mnie. Wzięłam je do rąk i zaczęłam się mu przyglądać.
- Zna go pani? - zapytał po chwili
Znajome rysy twarzy, oczy, uśmiech. Zdecydowanie wiem kto to jest. Ciarki przeleciały mi po placach, kiedy przypomniałam sobie go.
- Tak, znam

______________________________________________________
Przepraszamy, że rozdziały nie są dodawane regularnie, ale to dlatego, że co chwile gdzieś wyjeżdżamy i nie ma nas w domu.
Liczymy na komentarze x 

5 komentarzy:

  1. Czyli Harry jednak jakieś przestępstwo :o szykuje się niezła akcja. Szkoda, że tak rzadko dodajecie, bo zapomina się i czyn był poorzedni rozdział. Pozdrawiam i życzę weny. @akarosana

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że tak rzadko dodajesz rozdziały :c Mam nadzieję że się to zmieni :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam, czekałam, ale się doczekałam :) Nieważne, z jaką częstotliwością będziecie dodawać rozdziały - możecie liczyć na to, że zawsze wpadnę, przeczytam i skomentuję, ponieważ to fanfiction zdecydowanie jest tego warte :) Co widać nawet po ostatnim rozdziale.
    Zastanawiałam się, co będzie dalej, bo szczerze mówiąc, przedostatni part zostawił mnie kompletnie rozstrojoną. Muszę przyznać, że mam straszliwą fazę na pana Stylesa i chłonę dosłownie wszystko z jego udziałem. Ta karteczka zostawiona Melanie... Sama aż poczułam gęsią skórkę, chcę to spotkanie JUŻ! I niech wynikną z niego jakieś konsekwencje :D
    Reakcja Lucy także mnie ciekawi... Mogłaby powiedzieć, o co chodzi, a nie narażać ich na niebezpieczeństwo... No nic, mam nadzieję, że szybko się wszystko wyjaśni.
    Awwww, Tomlinson jako agent FBI, JEZUUUUUUU. Leżę na podłodze i nie wstaję, nie wstaję, awwwww *.* To było tak cholernie seksowne, że już wiem, kto mi się dzisiaj przyśni i w jakim wydaniu :D Błagam, rozwińcie z nim wątek, błaaaaaagam <3
    Kocham Was i to opowiadanie :) Publikujcie dalej, bo zawsze wpadnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. długo czekałam na nowy rozdział, ale myśle że było warto chociaZ bardzo mało Harrego :(
    Jestem ciekawa czyje zdjęcie pokazał jej louis
    Nie moge się doczekać następnego rozdziału
    pozdrawiam i zycze weny
    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne opowiadanie. Przeczytalam wszystkie rozdzialy i juz polubilam to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń