W jego oczach błysnęło rozbawienie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Dlaczego myślisz, że jestem mordercą? Kto ci to powiedział? - zapytał śmiejąc się jednocześnie
- Um... powiedziała mi to jedna osoba - odpowiedziałam niepewnie
- Nie jestem nim, nie martw się - powiedział, po czym przysunął się do mnie
Siedzieliśmy tak w kilku minutowej ciszy, dopóki Harry się nie odezwał.
- Ja też mam pytanie do ciebie - przerwał na chwilę by wziąć oddech - Czy ktoś cię skrzywdził? Twoja twarz...- przerwałam mu
-Nie, nic się poważnego nie stało. Jest w porządku - powiedziałam lekko się uśmiechając
Zauważyłam jak chłopak rozluźnia dłoń, którą miał zaciśniętą w pięści.
- Ale... - znów nie dokończył tego co zaczął
- Daj sobie spokój, to nie twoja sprawa - powiedziałam zdenerwowana
- Nie lubię jak ktoś mi przerywa, kiedy chce coś powiedzieć - jego ton głosu znacznie się zwiększył.
Odwrócił mnie przodem do siebie tak, że prawie stykaliśmy się czołami. W pierwszym momencie się przestraszyłam. Obdarzył mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Mają w sobie taką niesamowitą głębie, że można w niej od pierwszego spojrzenia utonąć. Mój oddech stopniowo przyspieszał ,a przez kręgosłup przeszedł przyjemny dreszcz.
- Dlaczego myślisz, że jestem mordercą? Kto ci to powiedział? - zapytał śmiejąc się jednocześnie
- Um... powiedziała mi to jedna osoba - odpowiedziałam niepewnie
- Nie jestem nim, nie martw się - powiedział, po czym przysunął się do mnie
Siedzieliśmy tak w kilku minutowej ciszy, dopóki Harry się nie odezwał.
- Ja też mam pytanie do ciebie - przerwał na chwilę by wziąć oddech - Czy ktoś cię skrzywdził? Twoja twarz...- przerwałam mu
-Nie, nic się poważnego nie stało. Jest w porządku - powiedziałam lekko się uśmiechając
Zauważyłam jak chłopak rozluźnia dłoń, którą miał zaciśniętą w pięści.
- Ale... - znów nie dokończył tego co zaczął
- Daj sobie spokój, to nie twoja sprawa - powiedziałam zdenerwowana
- Nie lubię jak ktoś mi przerywa, kiedy chce coś powiedzieć - jego ton głosu znacznie się zwiększył.
Odwrócił mnie przodem do siebie tak, że prawie stykaliśmy się czołami. W pierwszym momencie się przestraszyłam. Obdarzył mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Mają w sobie taką niesamowitą głębie, że można w niej od pierwszego spojrzenia utonąć. Mój oddech stopniowo przyspieszał ,a przez kręgosłup przeszedł przyjemny dreszcz.
- Proszę nie wtrącaj się - powiedziałam
spuszczając wzrok.
Usiadłam, wracając do poprzedniej pozycji. Wsłuchiwaliśmy się w morskie fale, odbijające się o brzegi kamiennych, wysokich klifów. Zapach wody był przecudowny. Zamknęłam lekko oczy aby rozkoszować się tą chwilą, wdychając głęboko powietrze.
Usiadłam, wracając do poprzedniej pozycji. Wsłuchiwaliśmy się w morskie fale, odbijające się o brzegi kamiennych, wysokich klifów. Zapach wody był przecudowny. Zamknęłam lekko oczy aby rozkoszować się tą chwilą, wdychając głęboko powietrze.
- Opowiedz mi coś o sobie, Harry - powiedziałam, powoli
przesuwając wzrok na twarz chłopaka.
Usiadłam wygodnie opierając się o rączkę ławki i wyprostowałam nogi. Ułożyłam je na kolanach chłopaka, swoimi długimi palcami zaczął bawić się sznurówkami moich trampek, których przez poranną krzątaninę nie zdążyłam do końca zawiązać. Spojrzał przez chwile na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami i znów wbił wzrok w ziemie.
Usiadłam wygodnie opierając się o rączkę ławki i wyprostowałam nogi. Ułożyłam je na kolanach chłopaka, swoimi długimi palcami zaczął bawić się sznurówkami moich trampek, których przez poranną krzątaninę nie zdążyłam do końca zawiązać. Spojrzał przez chwile na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami i znów wbił wzrok w ziemie.
- A co chciałabyś wiedzieć?- zapytał, nie odwracając się w moją stronę
- Coś o sobie, rodzinie... - zaproponowałam, lekko się uśmiechając
- Jestem Harry Styles, mam 20 lat...- przerwał
- To już wiem – powiedziałam śmiejąc się, a chłopak
uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. - Masz rodzeństwo? - zapytałam, twarz Harry'ego momentalnie zbladła.
- Tak, mam. Moja siostra nazywa się Amy i ma 19 lat. Brata tak na prawdę nie znam. Wyjechał kiedy byłem dzieckiem - powiedział chłopak, widać było, że nie miał ochoty o tym rozmawiać.
- A rodzice?- dociekałam
- Mama i tato są bardzo kochającymi ludźmi, zawsze zawsze potrafią mnie wesprzeć – odpowiedział niechętnym tonem.
- Gdzie mieszkacie? – powiedziałam i założyłam opadający kosmyk włosów za ucho.
- Mieszkamy kawałek od centrum miasta. Mamy niewielki dom z
rodzicami i siostrą. – odpowiedział. Chłopak delikatnie uniósł moje nogi i
zdjął je ze swoich kolan. Wstał, wyprostował się i popatrzył w morze. Zauważyłam, że humor nie dopisywał mu tak jak wcześniej. Wstałam także i
stanęłam obok niego opierając swoją głowę o jego ramie. Chciał złapać mnie za
rękę lecz stanęłam przed nim i dotknęłam szybko jego ramienia.
-Gonisz!- zawołałam i szeroko uśmiechnęłam się do chłopaka.
Odwróciłam się i pobiegłam najszybciej jak potrafiłam wzdłuż wzgórza lecz moje nogi mi tego nie
ułatwiały po nie całych dziesięciu sekundach biegu ktoś owinął dłonie wokół mojej talii. Podniósł mnie i przerzucił przez swoje ramię zbiegając z wzgórza w dół na piaszczystą plażę. Postawił mnie na ziemi i podszedł bliżej wody. Podniósł kamyka leżącego pod jego nogami. Zrobił kaczkę, a ja mu się przyglądałam.
- Zawsze tak chciałam umieć!- krzyknęłam do niego, a on
przerwał ćwiczenie i popatrzył na mnie.
- A nie umiesz?- zapytał .
Ja tylko pokręciłam przecząco głową.
-Chodź tu to cię nauczę – po wypowiedzeniu tych słów pobiegłam w jego kierunku.
Harry ustawił mnie przed nim tak, że moje plecy stykały się z jego torsem. Podał mi płaskiego kamyka, chwycił lekko moja dłoń i pchnął w stronę spokojnego już morza. Kamień zrobił dwa wzorki na wodzie.
Ja tylko pokręciłam przecząco głową.
-Chodź tu to cię nauczę – po wypowiedzeniu tych słów pobiegłam w jego kierunku.
Harry ustawił mnie przed nim tak, że moje plecy stykały się z jego torsem. Podał mi płaskiego kamyka, chwycił lekko moja dłoń i pchnął w stronę spokojnego już morza. Kamień zrobił dwa wzorki na wodzie.
- Udało się – powiedziałam ucieszona. Popatrzyłam w oczy
Harry'ego. Przez chwile nie mogłam odwrócić wzroku.
-Brawo księżniczko – pogratulował mi. Objął mnie i razem
wyszliśmy na wzgórze w stronę naszej ławki.
Rozsialiśmy się tak jak wcześniej. Wiatr wiał delikatnie osuszając
moje wilgotne włosy. Siedzieliśmy tak w kompletnej ciszy, normując swoje oddechy. Czas tak nieubłaganie płynął. Przyjechaliśmy tu o piątej
rano a już zbliża się pora obiadowa.
- Harry – szepnęłam cicho.
- Słucham, księżniczko – powiedział, próbując odprowadzić do ładu swoje poburzone przez wiatr loki.
-Zaśpiewaj coś dla mnie –
poprosiłam, zmieniając pozycje.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, podciągnęłam nogi pod siebie. Oparłam głowę o oparcie ławki i wpatrywałam się w Harry'ego. Z jego ust wydobył się dźwięk spokojniej melodii. Brzmiał jak anioł. Wyglądał tak uroczo, kiedy świecące źrenice odbijały promienie słońca. Po paru minutach moje powieki zrobiły się ciężkie i poczułam się sienna. Zapadłam w sen. Moje ciało bezwładnie zaczęło zsuwać z ławki, przed upadkiem ochroniły mnie silne ramiona. Podniosły mnie i przyciągnęły do swojej piersi.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, podciągnęłam nogi pod siebie. Oparłam głowę o oparcie ławki i wpatrywałam się w Harry'ego. Z jego ust wydobył się dźwięk spokojniej melodii. Brzmiał jak anioł. Wyglądał tak uroczo, kiedy świecące źrenice odbijały promienie słońca. Po paru minutach moje powieki zrobiły się ciężkie i poczułam się sienna. Zapadłam w sen. Moje ciało bezwładnie zaczęło zsuwać z ławki, przed upadkiem ochroniły mnie silne ramiona. Podniosły mnie i przyciągnęły do swojej piersi.
*Harry*
Podniosłem Melanie i przyciągnąłem do siebie, wtuliła się w mój tors. Wstałem i ruszyłem do samochodu niosąc ją na rękach. Kiedy spała wyglądała na taką małą, niewinną istotę. Jest najwspanialszą osobą jaką spotkałem. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem całą przemoczoną, stojącą w deszczu, poczułem coś dziwnego, coś czego nie potrafię opisać. Nigdy nie doświadczyłem tego uczucia. Choć jej nie znałem, martwiłem się o nią, o jej rany, siniaki, podkrążone oczy. Nie chciała powiedzieć, ale tak czy inaczej dowiem się kto był tego sprawcą.
Położyłem ją na tylnym siedzeniu samochodu. Mel przekręciła się na bok, rozchylając lekko usta. Była taka piękna. Tak bardzo marzyłem żeby była tylko moja. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu. Stanąłem przed domem, odpiąłem pas bezpieczeństwa i wyszedłem z auta. Wyciągnąłem z samochodu Melanie i ułożyłem ją sobie w ramionach. Zatrzasnąłem nogą drzwi i ruszyłem w stronę mieszkania. Gdy na nią spojrzałem uśmiech malował mi się na twarzy. Wtuliła się w minie i nadal spała. Wolnym palcem nacisnąłem dzwonek, pod odczekaniu chwili otworzyła mi zdziwiona staruszka. Wpuściła mnie do środka i zaprowadziła do salonu. Położyłem Mel na kanapie i otuliłem kocem. Założyłem za ucho włosy i uśmiechnąłem się.
Położyłem ją na tylnym siedzeniu samochodu. Mel przekręciła się na bok, rozchylając lekko usta. Była taka piękna. Tak bardzo marzyłem żeby była tylko moja. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu. Stanąłem przed domem, odpiąłem pas bezpieczeństwa i wyszedłem z auta. Wyciągnąłem z samochodu Melanie i ułożyłem ją sobie w ramionach. Zatrzasnąłem nogą drzwi i ruszyłem w stronę mieszkania. Gdy na nią spojrzałem uśmiech malował mi się na twarzy. Wtuliła się w minie i nadal spała. Wolnym palcem nacisnąłem dzwonek, pod odczekaniu chwili otworzyła mi zdziwiona staruszka. Wpuściła mnie do środka i zaprowadziła do salonu. Położyłem Mel na kanapie i otuliłem kocem. Założyłem za ucho włosy i uśmiechnąłem się.
- Dzień dobry. Nazywam się Harry
Styles. Jestem znajomym Melanie – przedstawiłem się i posłałem staruszce przyjazny uśmiech.
- Jestem Lucy, babcia Mel –uśmiechnęła się - Chodźmy do kuchni - dodała po chwili
- Może napijesz się czegoś, Harry? - zapytała
- Może napijesz się czegoś, Harry? - zapytała
-Chętnie – powiedziałem i usiadłem na przy stole.
- Proszę bardzo – Lucy podła mi po chwili wodę.
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, dosyć długo nam na tym zeszło. Wyjaśniłem jej dlaczego przyprowadziłem do domu śpiącą już Melanie. Wydawała się być bardzo miłą i sympatyczną kobietą.
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, dosyć długo nam na tym zeszło. Wyjaśniłem jej dlaczego przyprowadziłem do domu śpiącą już Melanie. Wydawała się być bardzo miłą i sympatyczną kobietą.
- Trochę zgłodniałam - powiedziała
Lucy. – zaraz zrobię obiad, może zostaniesz Harry? - zaproponowała
Niech pani usiądzie –
podszedłem do niej i poprowadziłem do okrągłego stolika, żeby usiadła – Dziś ja będę
u was kucharzem - powiedziałem dostojnym tonem.
- Dobrze, ale po jednym warunkiem. Zwracaj się do mnie po imieniu - powiedziała i usiadła wygodnie
- Dobrze, Lucy - powiedziałem i zabrałem się do przygotowania obiadu.
- Dobrze, ale po jednym warunkiem. Zwracaj się do mnie po imieniu - powiedziała i usiadła wygodnie
- Dobrze, Lucy - powiedziałem i zabrałem się do przygotowania obiadu.
Miałem zamiar zrobić spaghetti bolognese.
Po półgodzinnej pracy, obiad był już gotowy. Babcia Mel pomagała mi w przygotowywaniu.
Po półgodzinnej pracy, obiad był już gotowy. Babcia Mel pomagała mi w przygotowywaniu.
-Makaron gotowy , sos już też -
mówiłem do siebie, a staruszka śmiała się za moimi plecami.
Lucy wyciągnęła trzy talerze z myślą, że Melanie już się obudzi. Nałożyłem makaron, mięso z sosem, posypałem serem i na samą górę nałożyłem liść bazylii.
Lucy wyciągnęła trzy talerze z myślą, że Melanie już się obudzi. Nałożyłem makaron, mięso z sosem, posypałem serem i na samą górę nałożyłem liść bazylii.
*Melanie*
Przekręciłam się na drugi bok i wciągnęłam głęboko powietrze. Poczułam cudowny zapach wydobywający się z kuchni. Otworzyłam oczy, po czym przetarłam je. Wstała i weszłam do pomieszczenia. W pierwszej chwili przestraszyłam się na widok Harry'ego chodzącego w białym fartuchu.
- Witaj księżniczko, jak się spało? Zapraszam cię do kuchni pana Harold’a Styles’a – powiedział chłopka, którego jeszcze od tej strony nie znałam.
- Um...Harold’a, powiadasz?-
zaśmiałam się.
Postawił na stole talerze i usiadł razem z nami, jedząc przygotowany przez siebie posiłek. Rozmowy nie miały końca. Po zjedzonym posiłku posprzątaliśmy. Odprowadziłam chłopaka pod drzwi. Ubrał swoje białe trampki i wyszliśmy przed dom.
Postawił na stole talerze i usiadł razem z nami, jedząc przygotowany przez siebie posiłek. Rozmowy nie miały końca. Po zjedzonym posiłku posprzątaliśmy. Odprowadziłam chłopaka pod drzwi. Ubrał swoje białe trampki i wyszliśmy przed dom.
- Dziękuje Mel – powiedział patrząc prosto w moje oczy
- To ja dziękuje, że mnie tam zabrałeś - uśmiechnęłam się
- Niepokoją mnie tylko twoje rany – dodał i delikatnie dotknął mnie w obolałe miejsca. – Obiecuje ci, że dowiem się kto ci to zrobił.- powiedział oschłym tonem.
Pocałował mnie w czoło, odwrócił się na pięcie i odszedł. Lekko zestresowana wróciłam do domu i postanowiła wybrać się na wieczorny trening. Przebrałam się, wzięłam pod rękę torbę, schowałam butelkę wody, ciuch na przebranie i rękawice.
- Lucy! Wychodzę. Będę za godzinę! - krzyknęłam, w pośpiechu ubierając buty.
Wyszłam z domu i truchtem pobiegłam wzdłuż ulicy. Cała droga zajęła mi dziesięć minut. Gdy byłam już przy wejściu do klubu otworzyłam szybko drzwi.
-Cześć Thomas. Ale się za tobą stęskniłam - powiedziałam i przytuliłam przyjaciela.
- Mel! Ja za tobą też. - powiedział, odwzajemniając uścisk.
Poszłam w kierunku szatni. Przywitałam się z wszystkimi i weszłam na ring. Thomas, z którym miałam dziś trening przyszedł natychmiast i zaczęliśmy ćwiczyć.
Cała zmęczona usiadłam na ławce i wzięłam wodę. Napiłam się kilka łyków, otarłam pot ręcznikiem.
- Coraz lepiej ci idzie - powiedział Thomas zachwyconym tonem.
- Dziękuję,oby tak poszło mi na zawodach- uśmiechnęłam się i weszłam do szatni. Poszłam do łazienki, która znajdowała się w klubie. Zdjęłam z siebie przepocone ubrania, po czym weszłam pod prysznic. Wzięłam zimną kąpiel i wyszłam, zakładając świeże ubrania. Schowałam resztę moich rzeczy rzeczy do torby, zasunęłam ją i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Wychodzę Thomas! - krzyknęłam wychodząc z pomieszczenia.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i słuchawki. Założyłam je na uszy, idąc do domu w rytmie muzyki. Zanim się obejrzałam już byłam niedaleko mieszkania. Jedyną rzeczą, która mnie zdziwiła to znajomy czarny samochód stojący blisko mojego domu. Zaciekawiona podeszłam do niego i spojrzałam do środka. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Nogi mi się pode mną momentalnie ugięły, a łzy od razu napłynęły do oczu. Odsunęłam się od auta. Zaczęłam płakać.
____________________________________________________________________
Chciałybyśmy przypomnieć, że opowiadanie piszą dwie osoby.
Liczymy na waszą opinię x
Pocałował mnie w czoło, odwrócił się na pięcie i odszedł. Lekko zestresowana wróciłam do domu i postanowiła wybrać się na wieczorny trening. Przebrałam się, wzięłam pod rękę torbę, schowałam butelkę wody, ciuch na przebranie i rękawice.
- Lucy! Wychodzę. Będę za godzinę! - krzyknęłam, w pośpiechu ubierając buty.
Wyszłam z domu i truchtem pobiegłam wzdłuż ulicy. Cała droga zajęła mi dziesięć minut. Gdy byłam już przy wejściu do klubu otworzyłam szybko drzwi.
-Cześć Thomas. Ale się za tobą stęskniłam - powiedziałam i przytuliłam przyjaciela.
- Mel! Ja za tobą też. - powiedział, odwzajemniając uścisk.
Poszłam w kierunku szatni. Przywitałam się z wszystkimi i weszłam na ring. Thomas, z którym miałam dziś trening przyszedł natychmiast i zaczęliśmy ćwiczyć.
Cała zmęczona usiadłam na ławce i wzięłam wodę. Napiłam się kilka łyków, otarłam pot ręcznikiem.
- Coraz lepiej ci idzie - powiedział Thomas zachwyconym tonem.
- Dziękuję,oby tak poszło mi na zawodach- uśmiechnęłam się i weszłam do szatni. Poszłam do łazienki, która znajdowała się w klubie. Zdjęłam z siebie przepocone ubrania, po czym weszłam pod prysznic. Wzięłam zimną kąpiel i wyszłam, zakładając świeże ubrania. Schowałam resztę moich rzeczy rzeczy do torby, zasunęłam ją i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Wychodzę Thomas! - krzyknęłam wychodząc z pomieszczenia.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i słuchawki. Założyłam je na uszy, idąc do domu w rytmie muzyki. Zanim się obejrzałam już byłam niedaleko mieszkania. Jedyną rzeczą, która mnie zdziwiła to znajomy czarny samochód stojący blisko mojego domu. Zaciekawiona podeszłam do niego i spojrzałam do środka. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Nogi mi się pode mną momentalnie ugięły, a łzy od razu napłynęły do oczu. Odsunęłam się od auta. Zaczęłam płakać.
____________________________________________________________________
Chciałybyśmy przypomnieć, że opowiadanie piszą dwie osoby.
Liczymy na waszą opinię x