Poruszamy się dość szybko przemierzając przez miasto bez żadnych utrudnień. Okolica zaczyna się stopniowo zmieniać. Przed sobą widzę duże domy z ogromnymi ogrodami, niczym rezydencje. Jeden stoi obok drugiego. Nawigacja pokazuję, że za następnym domem będzie mieszkanie Louisa, do którego zmierzałyśmy. Danielle zaparkowała na dość sporym parkingu przed jego domem.
- Iść z tobą?- odezwała się Dan, kiedy wyłączyła silnik i odwróciła się w moją stronę
- Nie, nie trzeba. Poradzę sobie - uśmiechnęłam się do niej blado i pozbierałam swoje rzeczy
- Dziękuję, odezwę się do ciebie później - pocałowałam w policzek zdezorientowaną dziewczynę i wyszłam z samochodu.
Przycisnęłam torbę bliżej siebie i stanęłam niepewnie rozglądają się dookoła. Dom przede mną był ogromny a ogród niesamowicie piękny, małe lampki był porozstawiane w różnych miejscach oświetlając rośliny. Przyglądałam się najmniejszemu szczegółu, który mogłam dostrzec w tym półmroku, krzewy idealne przycięte tworzące niesamowitą kompozycje, wszystko ze sobą współgrało. Po chwili ruszyłam wąską ścieżką do drzwi wejściowych. Odwróciłam się za siebie ale już nie dostrzegłam tam auta Danielle, której się nadal spodziewałam. Odjechała, może to i dobrze. Wróciłam wzrokiem na duże mahoniowe drzwi stojące przede mną i ruszyłam w ich stronę. Z obawą zapukałam, niby czego mogłam się tam spodziewać? Nie mam bladego pojęcia i to mnie najbardziej w tym wszystkim przerażało. Minęło parę sekund a przede mną pojawiła się burza brązowych włosów Louisa. Uśmiechnął się i pokazał gestem ręki żebym weszła do środka. Dziwnie było patrzeć na niego, bez tego idealnie skrojonego garnituru, włosów zaczesanych w seksowny sposób. Stał teraz w spodniach dresowych, rozciągniętej koszulce i włosach oklapniętych na czoło. A kilkudniowy zarost rzucał się od razu w oczy.
- Nareszcie jesteś. Dziękuję, że przyszłaś Melanie.
- O co chodzi? Powiesz mi wreszcie - wydyszałam tak jakby po przebiegnięciu co najmniej stu kilometrów. Obawiałam się tej odpowiedzi, miałam co do tego złe przeczucia.
Louis zignorował moje pytanie i ruszył o ile się nie mylę do kuchni. Zdesperowana podążyłam za nim, dlaczego nie chce mi do cholery jasnej powiedzieć? O co tu chodzi? Z moich ust wydostało się jęknięcie. Stanęłam przy wysepce kuchennej i wpatrywałam się w Louisa. On zaś obszedł ją i postawił obok mnie szklankę z wodą. Usiadł na stołku, ja zrobiłam to samo i czekałam aż w końcu zacznie mówić, bo miałam już tego wszystkiego dość i stwierdziłam, że nie potrzebnie tu przyjechałam.
- Gdzie jest Harry? Po ci miałam tu przyjechać? - wypaliłam z zaciśniętymi zębami
- Jest agresywny i pijany. Naprawdę przesadził z alkoholem, nie mogę go powstrzymać. Nic nie mogę zrobić, rzuca, rozbija wszystko co mu tylko podpadnie pod ręce. - wzdycha
- Jeśli ty nie możesz z tym nic zrobić to dlaczego sądzisz, że ja to mogę? - zapytałam pociągając łyk wody ze szklanki.
- Nie wiem, pierwsze co pomyślałem, że jedną z bliższych osób dla Harry'ego jesteś ty. Mogłabyś chociaż spróbować go uspokoić? - przeczesał włosy palcami i zawiesił na mnie wzrok.
- Jak już tu jestem to tak. Gdzie on teraz jest?
- W ogrodzie na zewnątrz - powiedział, kiedy już wstałam - Ale musisz jeszcze coś wiedzieć zanim do niego pójdziesz - dodał
- Słucham - przystanęłam opierając się jedną ręką o krzesło, na którym przed chwilą siedziałam
Wziął głęboki oddech zaciskając mocno powieki i otwierając je mrugając jednocześnie, tak jakby miał zapobiec wydobyciu się z pod nich łez. Przez chwilę wahał się czy powiedzieć czy nie, ale w końcu się przełamał.
- Chodzi o Mamę Harry'ego...- nie dokończył bo ja mu przerwałam
- Co z nią? - niemal krzyknęłam
Zamilkł i nie powiedział już nic. To dało mi jedyną opcje jaka przychodziła mi na myśl. Nie. Nie. To nie może być prawda. Gdybym teraz nie podtrzymywała się tego krzesła, to na pewno leżała bym na podłodze. Zmrużyłam oczy i podniosłam wzrok na Louisa.
- Czy...czy ona..nie żyje? - zająkałam się wypowiadając każde słowo oddzielnie
- Tak - odparł z trudem chłopak - Chciał do ciebie zadzwonić, żebyś do niego przyjechała - przełknęłam głośno ślinę. Rosnąca w moim gardle gula uniemożliwiała mi mówienie.
Louis podniósł wzrok nade mnie. Odwróciłam się zobaczyć na co patrzy. Dostrzegłam przed sobą Harry'ego, stał dosłownie za mną. Jego oczy były mocno przekrwione, można było wyczuć od niego nieprzyjemny odór alkoholu.
- Jak się tu dostałaś? - zapytał nie patrzą na mnie
- On...Louis po mnie...- przerwał mi ciągnąc mnie za siebie
- Zadzwoniłeś po nią kurwa? Mówiłem ci wyraźnie żebyś tego nie robił - wysyczał wściekły
Chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę szklanych drzwi, otworzył je i wepchnął za nie. Rześkie powietrze owiało mnie całą, stanęłam w mroku i odwróciłam się by znaleźć Harry'ego. Nie było go. Rozglądnęłam się dookoła i dostrzegłam tylko czerń przed, za, obok siebie.
- Nie potrzebnie tu przyszłaś - czuję jego wzrok na sobie, ale nie mogę go dostrzec.
- Chcę ci tylko pomóc, Harry
- Pomóc? - roześmiał się - W czym chcesz mi pomóc? - zakpił ze mnie
- Jesteś pijany - wymamrotałam
- No i co? Nie wypiłem dużo. - powiedział i słyszałam tuż obok jak szklana butelka ląduje na ziemi
- Dlaczego nie powiesz mi co się stało? Dlaczego się tak zachowujesz? - mówiłam idąc w stronę dobiegających dźwięków.
Słyszałam tuż przed sobą wzdychnięcie.
- Nic nie rozumiesz, Mel. To nie jest tak jak ci się wydaje - mówił powoli
- To jak. Powiedz mi - nie spodziewałam się, że w ogóle zacznie mówić
- Moja matka, ona...
- Harr... - przerwał mi po raz kolejny,
- Nie! Daj mi dokończyć - wziął głęboki wdech i kontynuował
- Ona nie żyje. Umarła dziś nad ranem. Nie mogłem przy niej być, nie dałem rady. Zawsze kiedy tylko mnie potrzebowała byłem, zawsze. Nawet kiedy chodziło o jakąś błahostkę - powtórzył jakbym nie dosłyszała - Ale teraz kiedy umierała, nie. Nie zdążyłem dojechać do tego cholernego szpitala, w którym była. - jego głos z każdym wypowiedzianym słowem się załamywał. - Nie zdążyłem - szepnął
Postawiłam jeszcze parę kroków i stanęłam już przed Harrym, który opierał się o ścianę ze spuszczoną głową. Nie wahałam się ani chwili, przyciągnęłam go do siebie najmocniej jak tylko potrafiłam. On oplótł moje ciało swoimi szerokimi ramionami i pocałował mnie w skroń. Wtulił się w moje ramie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Czuję jak jego serce powoli spowalnia i się uspakaja. Trzymał mnie tak mocno jakby się bał, że zaraz się rozpłynę i zniknie. Jego ramiona były jak mury. Chroniące mnie przez całym złem, jakie nas wszystkich otaczało.
- Jesteś moja. Nigdy o tym nie zapomnij - wyszeptał cicho, a moje serce się momentalnie zatrzymało.
- Za wszelką cenę, chcę cię chronić Melanie - powiedział splatając nasze palce razem - Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna.
- Nawet zabijesz kogoś? - zapytałam zaszokowana.
Pokiwał twierdząco głową
- Co jest dla ciebie aż tak ważne, że jesteś w stanie kogoś zabić? - zapytałam przerażona.
- Ty, Melanie
______________________________________________________
Jeśli przeczytałeś/aś to zostaw komentarz. Dla ciebie to tylko sekunda, a dla nas to naprawdę wiele znaczy i daję niesamowicie wielką motywację do pisania.
sobota, 26 października 2013
piątek, 11 października 2013
Rozdział 16.
Wstałem z łóżka i czekałem, aż Louis powie w jakiej sprawie przyszedł.
- Zajmę wam tylko chwilę, chcę porozmawiać z Harrym - powiedział po czym skinął głową, dając jednocześnie znać żebym szedł za nim.
Wyszliśmy z pokoju, zostawiając tam zdezorientowaną Mel. Zamknąłem za sobą drzwi i odwróciłem się przodem do przyjaciela.
- O co chodzi? - spytałem opierając się o ścianę
- Nie mamy za dużo czasu, Harry. Trzeba działać jak najszybciej - stanąłem zaszokowany
- Macie już coś? - zapytałem
- Próbujemy wyciągnąć od niego jakieś informacje ale siedzi cicho. Nie chce zdradzić nic. Gdzie jest i co robi Mark - westchnął - Nie możemy też przewidzieć jak daleko może się posunąć. Przeglądałem jego kartę, był kilkakrotnie karany. Na początku było to drobne rzeczy, ale każdy kolejny jest coraz gorszy, można się spodziewać wszystkiego po nim - dokończył.
- Coś jeszcze? - mówię twardym tonem
- Wiemy jeszcze, że ma swoją grupę, którą kieruje. Nie możemy tego określić ile osób się w niej znajduje. Dwie, trzy, czy dwadzieścia - mówi - Przypuszczamy, że teraz jest niedaleko obrzeży miasta, to wszystko co na ten czas wiemy - kiwam głową
- Zapytaj Melanie, czy czegoś nie wie. Te informacje niezbędnie by się nam przydały - dodaje i wyciąga telefon - Musimy się dobrze zastanowić jak to wszystko rozegrać. To nie będzie takie proste. Muszę iść, uważajcie na siebie.
- Informujcie mnie jeśli czegokolwiek się dowiecie - dodałem gdy odchodził.
Wróciłem do pomieszczenia, zastając zdziwioną Mel.
- Wszystko w porządku? - pyta, kiedy siadam koło nie na łóżku
Opowiadam jej wszystko to co powiedział mi Louis. O tym, że udało mu się złapać wspólnika Marka i teraz próbują wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje. Zadaje jej pytania tak jak prosił mnie o to Lou, ale ona sama też za wiele nie wie. Oprócz tego, że babcia Lucy coś kiedyś napomknęła o Marku ale szybko zmieniła temat. Trzeba będzie dowiedzieć czegoś od niej jak tylko wróci. Czyli jest cień szansy na to, że go znajdziemy.
- Muszę już naprawdę iść - powiedziałam wstając z łóżka - Danielle mnie odprowadzi, nie martw się - dodałam chwytając za klamkę od drzwi.
- Jak mam się nie martwić kiedy coś takiego działo się na moich oczach - wskazał na mnie
- Harry, spokojnie. Odprowadzę ją do domu i zostanę na noc - przerwała nam Dan
- Czekam w samochodzie - odparła po chwili i wyszła, żegnając się z Harrym
- Jeśli tylko dojedziesz do domu masz do mnie zadzwonić - powiedział Harry przerywając ciszę.
Stanęłam przed nim ze spuszczoną głową, lekko nią kiwając. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak podziękować mu za...za to że ocalił mnie.
Poczułam ciepły dotyk. Harry chwycił mnie za podbródek unosząc moją głowę na taką wysokość, żeby niego spojrzała. Zamrugałam kilka krotnie, starając się nie wybuchnąć płaczem. To wszystko zaczyna mnie przerastać.
- H...Harry, ja nie wiem jak mam ci dziękować. Uratowałeś mi życie - powiedziałam załamującym się głosem. Nie mogłam już dłużej, po moim policzku spłynęło parę słonych łez. Zaciągnęłam się mocniej powietrzem, kiedy Harry przyłożył do mojego policzka swoją dłoń ocierając małe kropelki.
- Dziękuję - wyszeptałam
Nie powiedział nic, zamiast tego pocałował mnie tak, że zaparło mi dech w piersiach.
- Zajmę wam tylko chwilę, chcę porozmawiać z Harrym - powiedział po czym skinął głową, dając jednocześnie znać żebym szedł za nim.
Wyszliśmy z pokoju, zostawiając tam zdezorientowaną Mel. Zamknąłem za sobą drzwi i odwróciłem się przodem do przyjaciela.
- O co chodzi? - spytałem opierając się o ścianę
- Nie mamy za dużo czasu, Harry. Trzeba działać jak najszybciej - stanąłem zaszokowany
- Macie już coś? - zapytałem
- Próbujemy wyciągnąć od niego jakieś informacje ale siedzi cicho. Nie chce zdradzić nic. Gdzie jest i co robi Mark - westchnął - Nie możemy też przewidzieć jak daleko może się posunąć. Przeglądałem jego kartę, był kilkakrotnie karany. Na początku było to drobne rzeczy, ale każdy kolejny jest coraz gorszy, można się spodziewać wszystkiego po nim - dokończył.
- Coś jeszcze? - mówię twardym tonem
- Wiemy jeszcze, że ma swoją grupę, którą kieruje. Nie możemy tego określić ile osób się w niej znajduje. Dwie, trzy, czy dwadzieścia - mówi - Przypuszczamy, że teraz jest niedaleko obrzeży miasta, to wszystko co na ten czas wiemy - kiwam głową
- Zapytaj Melanie, czy czegoś nie wie. Te informacje niezbędnie by się nam przydały - dodaje i wyciąga telefon - Musimy się dobrze zastanowić jak to wszystko rozegrać. To nie będzie takie proste. Muszę iść, uważajcie na siebie.
- Informujcie mnie jeśli czegokolwiek się dowiecie - dodałem gdy odchodził.
Wróciłem do pomieszczenia, zastając zdziwioną Mel.
- Wszystko w porządku? - pyta, kiedy siadam koło nie na łóżku
Opowiadam jej wszystko to co powiedział mi Louis. O tym, że udało mu się złapać wspólnika Marka i teraz próbują wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje. Zadaje jej pytania tak jak prosił mnie o to Lou, ale ona sama też za wiele nie wie. Oprócz tego, że babcia Lucy coś kiedyś napomknęła o Marku ale szybko zmieniła temat. Trzeba będzie dowiedzieć czegoś od niej jak tylko wróci. Czyli jest cień szansy na to, że go znajdziemy.
- Muszę już naprawdę iść - powiedziałam wstając z łóżka - Danielle mnie odprowadzi, nie martw się - dodałam chwytając za klamkę od drzwi.
- Jak mam się nie martwić kiedy coś takiego działo się na moich oczach - wskazał na mnie
- Harry, spokojnie. Odprowadzę ją do domu i zostanę na noc - przerwała nam Dan
- Czekam w samochodzie - odparła po chwili i wyszła, żegnając się z Harrym
- Jeśli tylko dojedziesz do domu masz do mnie zadzwonić - powiedział Harry przerywając ciszę.
Stanęłam przed nim ze spuszczoną głową, lekko nią kiwając. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak podziękować mu za...za to że ocalił mnie.
Poczułam ciepły dotyk. Harry chwycił mnie za podbródek unosząc moją głowę na taką wysokość, żeby niego spojrzała. Zamrugałam kilka krotnie, starając się nie wybuchnąć płaczem. To wszystko zaczyna mnie przerastać.
- H...Harry, ja nie wiem jak mam ci dziękować. Uratowałeś mi życie - powiedziałam załamującym się głosem. Nie mogłam już dłużej, po moim policzku spłynęło parę słonych łez. Zaciągnęłam się mocniej powietrzem, kiedy Harry przyłożył do mojego policzka swoją dłoń ocierając małe kropelki.
- Dziękuję - wyszeptałam
Nie powiedział nic, zamiast tego pocałował mnie tak, że zaparło mi dech w piersiach.
Przyciągnął moją twarz do swojej, nie zważając na łzy, które z powrotem zaczęły płynąć po moich policzkach. Starał się za wszelką cenę odwrócić moją uwagę od tego co się parę godzin temu wydarzyło. Kiedy otwiera usta mogę poczuć lekki posmak mięty. Jego ciepły język przebiega po moim. Jego ręka przesuwa się w stronę kości policzkowej, delikatnie zawijając moje włosy za ucho. Moje ramiona owijają się wokół jego szerokich ramion by następnie wplątać palce we włosy, lekko ciągnąc. Nie myślę o niczym tylko skupiam się na tym w jaki sposób przyciąga swoje ciało do mojego, sposób w jakim jego miękkie usta smakują moich. Świat zatrzymał się, nic teraz nie jej ważniejsze od tej chwili. Schodzi ustami na szyje, lekko ją szczypiąc i ssąc, zostawiając na niej mokre ślady. Powraca do ust przykładając je ostatni raz, obdarzając je krótkim pocałunkiem. Jestem przygnieciona do ściany i zahipnotyzowana jednocześnie jego zielonymi oczami, które z każą chwilą mnie coraz bardziej wypalają.
***
Dni mijają tak szybko, że zanim zdążyłam się obejrzeć już minął tydzień odkąd ostatni raz widziałam Harry'ego. Nie odzywał się ani, nie pokazywał, ja sama też nie chciałam niczego robić. Może po prosu jest zajęty. Ma chorą matkę, którą się musi opiekować. Odgoniłam od siebie szybko myśli, kiedy Dan przyjechała po mnie.
Starałam się unikać wracania w nocy do domu, dlatego jak na razie kiedy kończę wieczorami swoją zmianę w pracy czeka na mnie Danielle. Odwozi mnie pod samo mieszkanie. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej, jest wszystkim dla mnie. Zatrzasnęłam za sobą drzwi od auta jednocześnie witając się z przyjaciółką. Zaczęłyśmy od samego początku opowiadać sobie jak nam dzień minął. Śmiałyśmy i żartowałyśmy. Jest dla mnie niczym siostra, której nigdy nie miałam. Sprawia, że każdego dnia mam jeszcze większą chęć do życia. Jest jak narkotyk od którego jest się ciężko uwolnić ale ja nie chce się uwalniać. Minęło może dziesięć minut i byłyśmy już od moim domem. Mogłabym jeszcze przesiedzieć z nią godziny, ale jutro muszę wcześniej wstać żeby pójść na poranny trening a następnie do pracy. Pożegnałam się z Danielle i już miałam wysiadać z samochodu, kiedy w kieszeni mojej kurtki zaczął wibrować telefon. Zmarszczyłam brwi nie znając numeru, który do mnie wydzwania. Po pary sekundach odebrałam połączenie:
- Halo? - powiedziałam niepewnym głosem. Z słuchawki dobiegł szmer jakby zamykanych drzwi.
- Melanie? To ja Louis. - mówi głośno
Zaciekawiona Danielle zaczyna przyglądać mi się z dziwnym wyrazem twarzy, ale staram się zignorować to i skupić na tym co chce ode mnie Louis.
- Wszystko w porządku? - pytam
- Um...nie do końca - skrzywiam się kiedy usłyszałam jak coś upada z wielkim hukiem.
- Co się dzieje Louis? Coś się stało? - pytam twardym głosem
- Nie o mnie chodzi - mówi z przejęciem - Mogłabyś do mnie przyjechać? Jesteś jedyną osobą która może mi teraz jakkolwiek pomóc. To Harry - mój puls zaczyna przyspieszać z jego każdym wypowiedzianym słowem.
- Napisz mi adres - mówię do słuchawki i słyszę kolejny trzask
- Danielle musisz mnie podwieźć - mówię i odwracam głowę jej kierunku. Potrząsa tylko głową i odpala ponownie auto.
Rozłączam się z Louisem i czekam na przyjście wiadomości od niego, po paru sekundach dochodzi do mnie. 'Baker Street 32b' pojadę, kiedy Dan zaczęła już wpisywać odpowiednie literki w nawigacje. Do wyznaczonego celu dzieliły nas jakieś dwadzieścia minut jazdy. Dlaczego Louis kazał mi do siebie przyjechać? Co jest to związanego z Harym? Nie widzieliśmy się tydzień i ot tak mam już do niego jechać?
Danielle nie odzywała się przez całą drogę, patrzyła tylko na mnie zmartwionym wzrokiem. Posłałam jej pocieszający uśmiech i zapewniłam, że to nic poważnego. Miałam tylko nadzieję, że wszystko jest z nimi dobrze. O jedynej rzeczy, o której teraz myślałam jest dostanie się do Harry'ego.
____________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś/aś to skomentuj. Chciałybyśmy zobaczyć ile mniej więcej osób czyta tego bloga.
Nie znamy kolejnej daty dodania następnego rozdziału, ponieważ teraz jest szkoła ale postaramy się najbardziej jak możemy żeby pojawił się on szybko.
***
Dni mijają tak szybko, że zanim zdążyłam się obejrzeć już minął tydzień odkąd ostatni raz widziałam Harry'ego. Nie odzywał się ani, nie pokazywał, ja sama też nie chciałam niczego robić. Może po prosu jest zajęty. Ma chorą matkę, którą się musi opiekować. Odgoniłam od siebie szybko myśli, kiedy Dan przyjechała po mnie.
Starałam się unikać wracania w nocy do domu, dlatego jak na razie kiedy kończę wieczorami swoją zmianę w pracy czeka na mnie Danielle. Odwozi mnie pod samo mieszkanie. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej, jest wszystkim dla mnie. Zatrzasnęłam za sobą drzwi od auta jednocześnie witając się z przyjaciółką. Zaczęłyśmy od samego początku opowiadać sobie jak nam dzień minął. Śmiałyśmy i żartowałyśmy. Jest dla mnie niczym siostra, której nigdy nie miałam. Sprawia, że każdego dnia mam jeszcze większą chęć do życia. Jest jak narkotyk od którego jest się ciężko uwolnić ale ja nie chce się uwalniać. Minęło może dziesięć minut i byłyśmy już od moim domem. Mogłabym jeszcze przesiedzieć z nią godziny, ale jutro muszę wcześniej wstać żeby pójść na poranny trening a następnie do pracy. Pożegnałam się z Danielle i już miałam wysiadać z samochodu, kiedy w kieszeni mojej kurtki zaczął wibrować telefon. Zmarszczyłam brwi nie znając numeru, który do mnie wydzwania. Po pary sekundach odebrałam połączenie:
- Halo? - powiedziałam niepewnym głosem. Z słuchawki dobiegł szmer jakby zamykanych drzwi.
- Melanie? To ja Louis. - mówi głośno
Zaciekawiona Danielle zaczyna przyglądać mi się z dziwnym wyrazem twarzy, ale staram się zignorować to i skupić na tym co chce ode mnie Louis.
- Wszystko w porządku? - pytam
- Um...nie do końca - skrzywiam się kiedy usłyszałam jak coś upada z wielkim hukiem.
- Co się dzieje Louis? Coś się stało? - pytam twardym głosem
- Nie o mnie chodzi - mówi z przejęciem - Mogłabyś do mnie przyjechać? Jesteś jedyną osobą która może mi teraz jakkolwiek pomóc. To Harry - mój puls zaczyna przyspieszać z jego każdym wypowiedzianym słowem.
- Napisz mi adres - mówię do słuchawki i słyszę kolejny trzask
- Danielle musisz mnie podwieźć - mówię i odwracam głowę jej kierunku. Potrząsa tylko głową i odpala ponownie auto.
Rozłączam się z Louisem i czekam na przyjście wiadomości od niego, po paru sekundach dochodzi do mnie. 'Baker Street 32b' pojadę, kiedy Dan zaczęła już wpisywać odpowiednie literki w nawigacje. Do wyznaczonego celu dzieliły nas jakieś dwadzieścia minut jazdy. Dlaczego Louis kazał mi do siebie przyjechać? Co jest to związanego z Harym? Nie widzieliśmy się tydzień i ot tak mam już do niego jechać?
Danielle nie odzywała się przez całą drogę, patrzyła tylko na mnie zmartwionym wzrokiem. Posłałam jej pocieszający uśmiech i zapewniłam, że to nic poważnego. Miałam tylko nadzieję, że wszystko jest z nimi dobrze. O jedynej rzeczy, o której teraz myślałam jest dostanie się do Harry'ego.
____________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś/aś to skomentuj. Chciałybyśmy zobaczyć ile mniej więcej osób czyta tego bloga.
Nie znamy kolejnej daty dodania następnego rozdziału, ponieważ teraz jest szkoła ale postaramy się najbardziej jak możemy żeby pojawił się on szybko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)