czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 02.

 Rozdział dodał nam się w innej formie. Przepraszamy xx

   Obudził mnie natrętny dźwięk budzika. Wyciągnęłam rękę i szukałam nią telefonu, który powinien leżeć na szafce nocnej. Po wielu staraniach w końcu mi się to udało. Wyłączyłam dźwięk i przeszyłam wzrokiem pokoju. Jasne światło wpadało przez duże okno. Na niebie nie było widać żadnej chmury, co zapowiadało piękną pogodę. Wyszłam z miękkiego łóżka, odblokowałam telefon żeby zobaczyć, która godzina. Dostałam wiadomość:

Od: NUMER NIEZNANY
Treść: Dzień dobry księżniczko. Jak się spało? xx

Szczerze? Trochę mnie to przeraziło. Już drugi raz dostaje wiadomość od nieznajomego nadawcy. Nie będę odpisywała. Założyłam na siebie luźne ciuchy. Poprawiłam trochę włosy i postanowiłam zejść na dół. W kuchni zobaczyłam babcie przygotowując śniadanie.
- Dzień dobry Mel - powiedziała Lucy pokazują ręką abym usiadła przy stole
- Dzień dobry babciu -powiedziałam i siadłam na wyznaczonym mi miejscu
- Jakie masz palny na dziś? - zapytała staruszka kładąc talerz z naleśnikami
- Najpierw praca, potem trening więc wrócę do domu późno. Nie musisz na mnie czekać- powiedziałam biorąc pierwszego kęsa do ust.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie jak będziesz wracała w wieczorem - powiedziała z obawą.
- Będę uważała babciu - powiedziałam jedząc pospiesznie jeszcze ciepły posiłek.
- Spokojnie Melanie, jedz powoli, masz jeszcze dużo czasu. Nie spóźnisz się do pracy.- powiedziała kładąc mi szklankę z mlekiem na rogu okrągłego stołu. Kubek z zawartością niebezpiecznie zadrżał i z hukiem spadł na podłogę, rozbijając się na małe kawałeczki. Babcia odwróciła się i zaczęła szukać w szufladzie ściereczki by wytrzeć rozlany napój.
-Babciu nic się nie stało? Szklanka spadła na twoje nogi. - spytałam z niepokojem
- Nic się nie stało kochanie, siedź i dokończ jedzenie - powiedziała lecz ja jej nie słuchałam uklękłam na podłodze powoli zbierając rozsypane szkło. Lucy odchrząknęła aby zwrócić na siebie uwagę a ja podniosłam głowę i pokazałam jej mój szereg białych zębów. Stanęła naprzeciwko mnie i zaczęła zbierać wraz ze mną.
- Babciu zostaw to jeszcze sobie coś zro…- nie dokończyłam bo z mojego palca poleciała na podłogę czerwona kropelka - odruchowo przyłożyłam zranione miejsce do ust.
- Melanie, daj tą rękę - Podeszłam do babci a ona podłożyła moją ranę pod zimną wodę. Dzięki czemu ból na chwile ustał. Przykleiła plaster na zaczerwienione miejsce. Siadłam z powrotem do stołu i zjadłam resztę pyszności przygotowane przez moja babcię. Bardzo ją kochałam tylko ona mi tak naprawdę została. Od czasu gdy z ginęli moi rodzice ona bardzo rozpaczała, musiałam z nią zostać i wspierać. A mój dziadek …ehh nie znałam go. Umarł gdy moja mama była ze mną w ciąży to było przykre. I właśnie tak zostałam z babcią Lucy. Ufam jej, ona zawsze mi pomoże. Tylko ona wie, że moją pasją jest boks i, że właśnie w tym kierunku zmierzam. Nie było mi łatwo jej o tym powiedzieć ale nie mogłabym jej cały czas okłamywać. Ta informacja nie była dla niej żadną radością raczej wywołała to u niej zdziwienie i rozczarowanie. Przez pierwsze treningi bardzo się martwiła. Sprawdzała wieczorami czy nie mam obrażeń lecz ja ją zapewniałam ze jak będę miała jakiś większy kłopot to ją zawiadomię. Przyzwyczaiła się już do tego, że zawsze walczę o swoje. Nigdy się nie poddaję.
    Dokończyłam jeść śniadanie słuchając radia ,a babcia zdążyła już się przebrać po małym poranny incydencie. Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia. Wytarłam dłonie i następnie poszłam do pokoju przygotować ciuchy do pracy oraz na trening. Pracowałam w galerii wraz z moją najlepszą przyjaciółką Danielle w samym centrum Londynu. Zrobiłam lekki make-up, włosy pozostawiłam rozpuszczone a ich końcówki podkręciłam. Na swoje ciało założyłam strój składający się z czarnych spodni, białej bluzki zapinającej się po samą szyję i do tego elegancki granatowy żakiet z kieszonką u góry. Na nogi założyłam czarne vans'y, co prawda nie można było zakładać tego typów butów ale ja nie wytrzymałabym pięciu godzin chodzenia w ciasnych, obcierających mnie balerinach. Gdyby szef się o tym dowiedział obciął by mi z pół pensji. Dlatego, że nie ubrałam tych butów których trzeba. W sklepie, w którym pracuje razem z Dan wymagane jest aby każdy pracownik stosował się do zasad, które zostały ustalone przed podpisaniem umowy. Każdy ma wyglądać tak samo. Elegancki styl, wszystko idealne. My jako pracownicy mamy zadbać by odzież, biżuteria mają być równo ustawione, położone na regałach. Zbliżała się godzina dziesiąta a o jedenastej miałam być już w pracy. Do torby wrzuciłam jeszcze rękawice bokserskie, wodę oraz stój na przebranie.
Zeszłam powolnym krokiem po schodach oglądając przy tym zdjęcia powieszone na ścianie wzdłuż schodów. Na zdjęciach widniałam ja, moi rodzice, babcia i dziadek. Jedno zdjęcie, które mi wraz z babcią najbardziej się podobało było największe. Zostało one robione kiedy miałam zaledwie 6 lat. Zatrzymałam się przy największym obrazie i wpatrywałam się w bezruchu, kiedy nagle ktoś dotknął mojego ramienia co wytrąciło mnie w rozmyśleń. Popatrzyłam się na prawo. Stała tam moja babcia wpatrująca się również w to co ja.
- Zostałyśmy same- szepnęła i chwyciła moją rękę. Ścisnęłam ją i popatrzyłam na jej twarz
- Damy rade babciu. Już zawsze będziemy razem – powiedziałam a jej oczy zaszkliły się.
Kąciki ust powędrowały w górę. Odwróciła się przodem do mnie i przytuliła mnie troskliwie. Pożegnałam się z Lucy i wyszłam z domu, biegnąc na autobusu.
Wsiadłam do wyznaczonego pojazdu i po dziesięciu minutach byłam pod galerią, w której pracowałam. Wyjechałam windą na drugie piętro i przeszłam niedługim korytarzem. Stanęłam przed drzwiami dla pracowników i pchnęłam je przed siebie. Przywitałam się z szefem i moją przyjaciółką Danielle.  Była piękną dziewczyną, miała długie ciemne bardzo kręcone loki. Dosyć wysoka, zdecydowanie wyższa ode mnie. Dziwił mnie fakt, że jeszcze nie miała chłopaka. Cmoknęłam jej policzek na przywitanie.
- Cześć Dan
Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Miała taki cudowny uśmiech.
-Cześć Mel - odpowiedziała ruszając w stronę półek z bluzkami.
Dziś przyszła nowa dostawa co wiąże się z dużym ruchem w sklepie. Danielle zajęła się składaniem bluzek, koszul. A ja dziś postanowiłam stanąć za kasą.
Nagle do sklepu wszedł wysoki mężczyzna ubrany na czarno. Serce zabiło szybciej gdy w mojej głowie przywołały się wspomnienia z ubiegłego wieczoru. Tak to on, ta sama budowa ciała, ten ubiór. To mężczyzna, który mówił, że mnie zna. Próbowałam się ukryć lecz było za późno. Zobaczył mnie gdy przemierzałam w kierunku pokoju dla personelu. Złapał mocno mój nadgarstek, drugą ręką zakrywając usta. Przeciągnął mnie w kąt sklepu rozglądając się przy tym czy nikt nas nie widzi.
- Cześć śliczna, nie krzycz bo będzie z tobą źle – ja tylko lekko kiwnęłam głową, a on powoli odciągną gorącą rękę z moich ust.
- Czego chcesz? Nie znam cię – jęknęłam z wielkim przerażeniem w głosie. Przycisnął mnie do ściany blokując mi ucieczkę swoimi rękoma.
- Chodź ze mną na kolacje a potem wpadniemy do mnie do domu i się bardziej poznamy. Hym?- powiedział szorstko. 

Spojrzałam przed siebie, za mężczyzną stała Danielle była bardzo przerażona. Trzymała nerwowo telefon w ręce, chciała zadzwonić na policje lecz ja lekkim ruchem głowy kiwnęłam , żeby tego nie robiła.
- Nie spotkam się z tobą. Nie znam cię.- powiedziałam ze złością, próbując odepchnąć go od siebie. Bałam się że coś może mi zrobić.
- Jestem Mark, mam 20 lat, mieszkam w teraz w Londynie. - zaczerpnął powietrza - Melanie jak możesz mnie nie pamiętać? - dokończył ze złowieszczym uśmiechem.
- Skąd znasz moje imię? - moje oczy rozszerzyły się bardziej ze zdziwienia
- Wiem o tobie wszystko, kochanie. -  wybełkotał - Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej to chodź ze mną na kolacje- szantażował mnie lecz ja stałam przed nim twardo. Co chwile zerkałam na Dan, która powoli zbliżała się do nas.
-Nigdzie z tobą nie pójdę!- powiedziałam głośniej i odruchowo uderzyłam pięścią w brzuch.

Mark cicho jęknął  i schylił się z bólu. Ja stałam przed nim ja wryta. Patrzyłam na Danielle a ona na mnie.  Moja przyjaciółka pokazała gestem głowy abyśmy uciekły do pokoju dla personelu. Tak więc zrobiłam. Gdy postawiłam  pierwszy krok ktoś złapał mnie za kostkę. Popatrzyłam za siebie. Chłopak nie poddawał się, trzymał mnie mocno lecz mocnym ruchem nogi, wyrwałam się - Zostaw mnie w spokoju!- krzyknęłam i pobiegłam za Danielle. Wbiegłyśmy do pomieszczenia i zamknęłyśmy na klucz. Usiadłam na krześle cała roztrzęsiona. Spuściłam głowę w dół a Danielle klęknęła przede mną ocierając moje mokre policzki od łez.
-Spokojnie już jesteś bezpieczna- powiedziała i przytuliła mnie mocno. Byłam tak przerażona, że kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.
- Boje się - szepnęłam w ucho Dan stojąc w jej objęciach. – co ja mam zrobić?- powiedziałam
- Kto to tak w ogóle jest?- zapytała a ja spokojnie opowiedziałam jej całą historie.
 

                                                                                   ***
-  Jezu to straszne- powiedziała zakrywając usta ręką – zgłoś to na policje
- Nie. Poradzę sobie. Później będę miała jeszcze większe problemy- powiedziałam
- A jeśli on coś ci zrobi?- powiedziała z troską
- Dam rade – szepnęłam – powinnyśmy wracać do pracy.
- O nie, Ty nigdzie nie idziesz- powiedziała stanowczo- zastąpię cię, wracaj do domu tylko uważaj na siebie.
-Dziękuję- pocałowałam jej policzek i wyszłam tylnym wyjściem.  
Wyciągnęłam  telefon z kieszeni by zobaczyć która jest godzina, zbliżała się osiemnasta. Trening się właśnie zaczął, trudno parę minut się spóźnię. Och, wiadomość

Od: NUMER NIEZNANY

Treść:  Dzień dobry księżniczko spotkajmy się dziś o 19.30 w parku. Nie zapomnij parasola x


Tak jak się spodziewałam, nieznajomy. Lecz coś świtało mi w głowie. No tak! To ten chłopak z nieziemskimi oczami. Parasol wszystko wyjaśnia. Ruszyłam stronę klubu, w którym trenowałam. Weszłam i przywitałam się z recepcjonistą Thomas’em.

- Cześć Melanie! Dziś treningi są odwołane. Ale jutro jesteś tu mile widziana. – powiedział uśmiechając się. Zapisał coś w swoim zeszycie i zamknął go. Zszedł z krzesła zgasił małą lampkę na biurku podszedł do mnie i odprowadził do drzwi. Pewnie już kończył swoją prace i zamykał klub.

- Do jutra Thomas! – powiedziałam machając mu żwawo ręką. Odmachał mi a ja zniknęłam za budynkiem.

                                                                                   ***

- Cześć babciu! Już jestem!- krzyknęłam z przedpokoju. Wchodząc do kuchni - Co tak wcześnie ?
-Odwołali nam trening- powiedziałam podchodząc do babci i dając jej całusa w policzek.
- Wychodzę dziś o 19.30 na spotkanie – oznajmiłam
-Yhymm  ,,spotkanie”? – droczyła się babcia. Uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
- To tylko spotkanie - uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam do mojego pokoju.
Przebrałam się w jeansy i ubrałam sweterek , który dostałam od mojej babci na święta. Był on kremowy z literką 'M'n a środku. Ubrała na nogi jeszcze brązowe trampki. Związałam włosy w wysokiego kucyka i byłam gotowa.
-Wyglądasz ślicznie Melanie -powiedziała babcia - baw się dobrze–  krzyknęła gdy już znikałam z pola jej widzenia.
Ruszyłam do parku. Nie miałam daleko więc zaszłam tam w pięć minut usiadłam na ławce koło jeziorka. Czekałam chwile gdy nagle nieziemski głos rozbrzmiał za moimi plecami. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się wysoka postać mężczyzny o bujnych lokach na głowie. Stanął naprzeciwko mnie i błądził oczami po moim całym ciele przyglądając się z zaciekawieniem.

-  Witaj księżniczko, widzę ze zapomniałaś parasola – powiedział i zaśmiał się lekko.

______________________________________________________
Liczymy na komentarze xx
Mamy nadzieję, że się wam podoba

11 komentarzy:

  1. AUJHSIDAHUICASUICHASIUHCDFIAUH JAK ZWYKLE GENIALNY ! :D ♥ MEGA MEGA MEGA

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co będzie dalej oO jest super!

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeej *-* czekam jak sie to wszystko rozkręci i będzie tak, że asldkjfjueyhdgdgfdrrwhsjznb *-* nie no cudo ;* czekam nn :) pozdrawiam i weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny tak jak poprzedni i zwiastun *_* nie mogę doczekać się kolejnego i mam nadzieję, że dodasz go jak najszybciej ! Pozdrawiam ! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ;D Nie mogę doczekać się nexta ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. PODOBA !? TO K**WA JEST ZAJEBISTE !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę się rozpiszę.
    No więc tak.
    Ogółem opowiadanie jest ciekawe, trochę tajemnicze, na pewno nie banalne i oryginalne (tak chyba tak to mogę ująć).
    Zdarzają się w tym jak i poprzednim rozdziale drobne błędy i literówki, no ale nikt nie jest idealny.
    Macie ciekawe style pisanie. Tak ciekawe, nie perfekcyjne czy idealne tylko ciekawe. Do perfekcji i ideału trochę wam brakuje, ale nabierzecie z biegiem czasu wprawe i z pewnością osiągnięcie ten status.
    Wielkim plusem w tym opowiadaniu jest to, że Harry nie jest Harrym Stylesem z One Direction tylko zwyczajnym człowiekiem, takim jak inni.
    Co do Mel. Wybrałyście jej nietypowy dla dziewczyny zawód, ale właśnie on nadaje temu opowiadaniu taki pazur.
    Nie mogę się doczekać, aż wprowadzicie Louisa.
    Męczy mnie sprawa z tym mężczyzną, mam nadzieję, że w przyszłych rozdziałach wyjaśnicie trochę tę sprawę i pokażecie na co stać Melanie.
    Opowiadanie jest cudowne i myślę, że wy o tym wiecie.
    A tak od siebie, to dziękuje wam za ten link, w końcu przeczytałam coś genialnego.
    Przepraszam Was jeśli czymś Was uraziłam i za wszelkie literówki (pisze ten komentarz z telefonu) oraz za to, że piszę z anonima (jestem zbyt leniwa, żeby zalogowć się na konto).
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam. xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no nie wiem co napisac...Zajebisteee !! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ŚWIETNY! UZALEŻNIŁAM SIE! czemu ja wcześniej nie wiedziałam o tym blogu? ;c

    OdpowiedzUsuń
  10. awwwh cudowny *.* wszystko jest napisane takim fajny stylem że bardzo lekko i szybko się czyta :)
    @Smile_For_Hazza

    OdpowiedzUsuń