poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 21.

    Stojąc tak blisko niej, czułem mocny zapach alkoholu lecz zbytnio się tym nie przejmowałem. Wiedziałem, że już trochę wypiła. Wtuliła się we mnie swoim malutkim, drobnym ciałem. Objąłem rękoma jej talię przybliżając ją bliżej mnie. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki. Nachyliłem się nad nią.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - wyszeptałem jej do ucha, całując ją delikatnie w policzek. Poczułem że uśmiechnęła się pod wpływem mojego ruchu. Najważniejsze dla mnie było to że jestem teraz tu z nią, nic innego się nie liczyło. Byłem spokojny wiedząc, że jest przy mnie. Bezpieczna.  Niechętnie oddaliłem nasze ciała od siebie i spojrzałem jej w oczy. Nie widziałem dokładnie jej twarzy ponieważ w sali panował półmrok. Dłonią pogładziłem jej policzek i odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho - Tęskniłem – powiedziałem posyłając jej delikatny uśmiech. Dziewczyna ułożyła swoje ręce na moim torsie i uśmiechnęła się szczerze w moją stronę. Jej uśmiech był najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Była dziewczyną, w której ciężko było się dopatrzeć jakichkolwiek wad.
- Ja również Harry – powiedziała prawie niesłyszalnie i niepewnie się zaśmiała.
- Co cie tak śmieszy? – powiedziałem wesoło i uśmiechnąłem się ukazują rząd białych zębów. Kochałem gdy to robiła. Gdy była szczęśliwa i uśmiechnięta, taką Melanie uwielbiałem.
- Nic.. Po prostu przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie- znów się zaśmiała.
- Wiesz.. – zacząłem. Złapałem jej dłoń i splotłem nasze palce razem. – Gdy wtedy, pierwszy raz cię spotkałem. Wiedziałem, że jest coś w tobie niezwykłego – wpatrywałem się w nasze splecione dłonie i od razu przeniosłem wzrok na dziewczynę. 
Domyśliłem się, że jej policzki zaczerwieniły się na moje słowa. Nic nie odpowiedziała. – Pójdę po coś do picia – oznajmiłem i powili wysunąłem dłoń od niej – Zostań tutaj – nachyliłam się nad nią i  musnąłem delikatnie ustami jej policzek.

*

   Stałam na środku sali patrząc jak chłopak odchodzi. Rozglądnęłam się po lokalu. Nagle zauważyłam w tłumie, że drzwi wejściowe się otworzyły i ktoś szybkim krokiem wszedł do środka, popychając ludzi i przepychając się. W pewnym momencie obrał kierunek w moją stronę. Miał na sobie czarną bluzę. Niestety nie wiedziałam kto to ponieważ na głowę miał założony kaptur. Szczerze, trochę się przestraszyłam. W połowie drogi 'tajemniczy gość' ściągnął nakrycie z głowy tak że bez trudu mogłam poznać że to Conor. Podszedł do mnie bliżej, dysząc ciężko.
-Wszystkiego najlepszego – powiedział radośnie wręczając mi małą ozdobną torebkę, w której zapewne znajdował się prezent. –W końcu cię znalazłem, mam nadzieje że ci się spodoba – powiedział patrząc na podarunek. Otworzyłam pudełeczko w którym znajdowała się piękna biżuteria.
- Piękne – nie oderwałam wzroku z prezentu i uśmiechnęłam się do siebie. W końcu spojrzałam na niego – Nie spodziewałam się, że przyjdziesz – uśmiechnęłam się i skierowałam się z chłopakiem kilka kroków dalej. Stanęliśmy koło wielkiego filara.
-A jednak! Dan powiedziała żebym wpadł. Więc pomyślałam, czemu nie? – uśmiechnął się szeroko. Byłam wręcz zaskoczona że przyszedł na tą imprezę, ale w końcu to znajomy, chyba mogę tak powiedzieć. Od jakiegoś czasu podczas wszystkich kursów w których już uczestniczyłam, polubiłam Conora. Był bardzo sympatyczny i potrafił mnie rozbawić.
- Cieszę się że przyszedłeś - uśmiechnęłam się – Tam jest bar, jeśli chcesz coś do picia to śmiało! – wskazałam w tamtą stronę. Myślałam że znajdę tam wzrokiem Harry’ego ale niestety zbyt duża ilość osób uniemożliwiła mi to.
- Dzięki! A ty nie chcesz? – zapytał z zaciekawieniem patrząc cały czas na mnie jego przenikliwy wzrok wywoływał u mnie dyskomfort.
- Lepiej nie, już i tak trochę przesadziłam. - uśmiechnęłam się i zaczęłam bawić się moimi palcami z lekkiego zdenerwowania. Mój oddech trochę przyspieszył. Conor nie był dziś taki jak kiedyś. Zachowywał się inaczej. – Mam nadzieje, że nie jesteś rozczarowany imprezą? -  chciałam przerwać niezręczną cisze między nami.
-Nie, przyszedłem przed chwilą – wyszeptał chłopak. Zbliżył się do mnie i musnął palcami mój policzek. - Zapowiada się świetnie.
Uniósł moją twarz. Byłam zbyt zaskoczona, żeby się poruszyć. Nawet kiedy nachylił się ku mnie, dopiero trochę później uświadomiłam sobie, co Conor robi. Odruchowo zamknęłam oczy, kiedy jego wargi musnęły delikatnie moją szyję, przeprowadzając mnie o nieprzyjemny dreszcz. Nagle zapragnęłam być tulona i całowana, ale w głębi siebie wiedziałam, że nie przez Conora. Moje serce przyspieszyło, poczułam jak alkohol buzuje w mojej krwi mieszając się ze zdenerwowaniem. Przez to nie mogłam odepchnąć chłopaka. Byłam zbyt przerażona i sparaliżowana tym co się dzieje. Nagle przyciągnął mnie bliżej siebie i oplótł rękoma moją talię nie spuszczając ust z mojego ciała. Włosy Conora załaskotały mnie w policzek. Nie były tak jedwabiste jak u Harry'ego, ale równie miękkie. Jego usta powędrowały wyżej. Zaczął całować moje usta. Poczułam, że od razu chce pogłębić pocałunek. Zaczęłam odpychać go od siebie, ale on tylko przyciągnął mnie bliżej siebie, na co zaczęłam się wyrywać. Nie byłam świadoma co on robi. Co ja robię. To było dla mnie nierealne. Jedną ręką powiódł palcami po owalu mojej twarzy. Jego dotyk był delikatny mimo zgubień na opuszkach. Chciał mnie uwieść, wiedziałam to. Teraz myślałam tylko o Harrym, gdzie on w ogóle jest? Byłam bezsilna żeby odepchnąć od siebie Conora. Zdrętwiałam, ale usta chłopaka napierały na moje wargi, jednak ja nie oddawałam pocałunku. Czekałam jak chłopak sam zaprzestanie działania. Nagle dopadło mnie przerażenie jakbym zrobiła ufny krok do przodu i runęła w czarną otchłań. Odsunęłam się od Conra tak gwałtownie, że omal się nie potknęłam.
- Melanie? – jego oczy błyszczały w ciemności  – Melanie, co się stało?
- Przestań – warknęłam na niego, własny głos brzmiał słabo w moich uszach. – Ja.. nie powinnam… nie.. – jęknęłam przerażona.
- Za daleko się posunęliśmy? Możemy zwolnić… - chwycił mocno moje dłonie i przyciągnął blisko siebie. Nasze twarze się prawie stykały. Chłopak delikatnie popchnął mnie na filar. Moje plecy przylegały do zimnej ściany. - Przestań, zostaw mnie - wykrzyczałam.
Moje ciało było bezsilne. Poczułam namiętny dotyk Conora. Ręką powiódł ku mojej piersi. Lekko ją ścisnął. Z moich ust wydobył się krótki jęk, co chłopaka znacznie podnieciło. Nagle zza szumu muzyki usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Z chwili na chwile głos stawał się bardziej wyraźny.
-Melanie!- Conor odszedł ode mnie i spojrzał za siebie. Gdy tylko to zrobił ktoś mocno uderzył go w twarz, a jego ciało osunęło się po moim na podłogę. To był Harry. Przerażonym wzrokiem wzrokiem spojrzałam na niego. Chłopak szybko wyciągnął rękę w moją stronę dając znak żebym do niego podeszła. Ostrożnie obeszłam ciało Conora.  Od razu wtuliłam się w tors Harry'ego. 
-Dziękuję.. -powiedziałam płaczliwym tonem. Znów mnie uratował. Do moich oczu napłynęły łzy. Popatrzyłam przed siebie na podłogę. Conor, leżał prawdopodobnie nieprzytomny lub starał się zebrać do kupy. Na ten widok jeszcze bardziej przytuliłam się do chłopaka i wciągnęła powietrze przez zęby. 
-Shhh.. Mel spokojnie. Już jesteś bezpieczna - Objął mnie i pocałował czubek głowy. Spojrzałam jeszcze raz na leżącego przede mną chłopaka i powoli uwolniłam się z uścisku Harry'ego. Podeszłam bliżej Conora.
- Melanie idziemy - szybko chwycił moją dłoń i popatrzył w moje przerażone oczy.
Obejrzałam się dookoła siebie. Ludzie nie zwracali uwagi na  to co się w obecnej chwili działo. Najwidoczniej nie dostrzegli, chłopaka leżącego na ziemi. Pokiwałam głową.
- Muszę się pożegnać - zaciągnęłam się mocniej ciężkim powietrzem panującym w tym pomieszczeniu. Chwyciłam chłopaka za rękę i ruszyliśmy do strefy VIP.


 - Idziemy stąd... - warknął Harry, czekając aż z wszystkimi się pożegnam i podziękuję za przybycie.  Złapał mnie szybko za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Zanim jeszcze wyszliśmy z lokalu zatrzymałam się gwałtownie w miejscu gdzie leżał Conor, lecz go już tam nie było.
Harry objął jedną ręką moją talie i dają mi znać żebyśmy już ruszyli . Od razu moje ciało zadrżało pod wpływem chłodnego powietrza. Harry nadal był zły, wiedziałam to. Szedł tak szybkim tempem, że czasem musiałam szybciej przebierać nogami. Wyciągnął z kieszeni kluczyki i otworzył swoje auto. Usiadłam na miejscu pasażera. Gdy chłopak wsiadł do samochodu ściągnął swój garnitur i podał mi. Ubranie było za duże lecz ciepłe i wygodne. Od razu zrobiło mi się lepiej. Odpalił auto i powoli wyruszył z parkingu. Jechaliśmy z dość szybką prędkością.
- Możesz trochę zwolnić? -zapytałam niepewnie ale Harry nie zwrócił na mnie uwagi i nie próbował nacisnąć hamulców. Rozumiem że był wściekły ale trochę szacunku do mnie mógł wyrazić. Właśnie przejechaliśmy skrzyżowanie. - Do mojego domu jedzie się w drugą stronę - powiedział tym razem pewnie z nadzieją, że chłopak powie cokolwiek.
- Dziś śpisz u mnie - powiedział chłodno i zacisnął uścisk na kierownicy. Westchnęłam i oparłam się o siedzenie. Z małej kopertówki wyciągnęłam telefon.

'Nie wrócę do domu na noc, nie martw się. Mel xx'


Mam nadzieję, że resztę nocy szybko minie bo nie mam zamiaru się użerać z wkurzonym Harrym. Tym bardziej, że nie wiem kim jest Conor.




Przeczytałeś? Skomentuj, daje nam to ogromną motywację x

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 20.

Wiemy, że większość z was zabije nas za ponad miesięczną nieobecność...Przepraszamy, naprawdę bardzo! Pewne sprawy wymknęły się spod kontroli, że tak to ujmę. Zadajemy sobie sprawę że dużo osób czekało na kolejny rozdział, ale brak czasu i weny uniemożliwiał nam to. Wynagrodzimy wam to w postaci szybciej dodawanych rozdziałów. Dziękujemy za taką ilość wyświetleń, oraz za wszystkie komentarze, nie wiecie ile radości sprawia czytanie ich! Jesteście niesamowici.




Wszystkie kursy na które byłam umówiona z niejakim Conorem przebiegały w miarę spokojnie. Danielle, oznajmiła mi że kontaktował się z nią mężczyzna, lecz jej kursy będą dopiero po tym jak ja skończę swoje. Spotkania odbywały się w biurze Conora, trwały zazwyczaj godzinę. Minęły już prawie dwa tygodnie od czasu uczęszczania na pierwsze szkolenia. Nie spotykałam się z Harrym przez ten czas, wymienialiśmy się jedynie krótkimi wiadomościami. Mogę przyznać się bez bicia, tęskniłam za nim cholernie bardzo. Pomaganie Lucy w domu, praca, treningi i te szkolenia zawalały mi codziennie głowę, nie miałam ani odrobiny wolnego czasu dla siebie. Ciężko jest mi się skupić na moje pracy. Ale jeszcze ciężej mi jest mi skupić się, kiedy masz do obsłużenia masę klientów, a nieustannie w twojej głowie siedzą te szmaragdowe oczy i bujne brązowe loki Harry'ego. Wyrwałam się z transu i starałam się zrobić to co w mojej mocy, by obsłużyć ludzi ustawionych w kolejce do kasy. Tak bardzo starałam się rzeczywiście słuchać i odpowiadać racjonalnie osobie, która do mnie mówiła, lecz mój umysł zatracił się w swoim własnym wyobrażonym świecie. Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak odbędzie się moje spotkanie z Harry po prawie dwu tygodniowej przerwie. Albo co na siebie włoży, czy pachnie nadal tak cudownie że można się zatracić od razu w tym zapachu, czy jego usta nadal są takie miękkie, pełne i smakują miętą. Na moich policzkach poczułam wypieki, schyliłam głowę by zakryć rumieniec włosami. Kiedy ostatni klient wyszedł, Danielle zamknęła sklep. Oparłam łokcie o blat i podniosłam głowę na słowa Dani:
- Coś się stało? - zapytała, układając stertę rozrzuconych ciuchów.
- Co? Oh...nic. Po prostu jestem zmęczona - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się leniwie do przyjaciółki.
- W takim razie idź do domu, dokończę sama, już niewiele mi zostało - wskazała ręką na sklep.
Pokiwałam z wdzięcznością głową i ucałowałam Danielle w policzek. Zanim wyszłam, rzuciła mi krótkie 'uważaj na siebie'.
Odetchnęłam głęboko, kiedy weszłam do mieszkania czując ten charakterystyczny zapach. Przywitałam się z Lucy i wzięłam gorący prysznic. Moje zmęczenie dawało, o sobie coraz bardziej znać. Po założeniu na siebie piżamy i zgaszeniu wszystkich świateł w pokoju, padłam brzuchem na łóżko, a kiedy moja głowa ułożyła się na bawełnianych poduszkach odpłynęłam od razu w głęboki sen.


Odwróciłam się w drugą stronę by pozbyć się denerwującego brzęczenia koło ucha. Moje oczy powoli się otworzyły, ale od razu je zmrużyłam kiedy promienie słoneczne, raziły mnie niemiłosiernie. Rzuciłam rękę na stolik nocny, mając nadzieję że kiedy wyciągnę ją wystarczająco daleko, to nie będę musiała przenosić całego ciała w tamtym kierunku. Po chwili wyczułam pod swoją dłonią wibrujące urządzenie i przyłożyłam je do ucha. Policzek nadal leżał na miękkiej poduszce gdy wymamrotałam powitanie.
- Halo? - moje powieki zamknęły się ponownie, ale po chwili otworzyłam je spoglądając na rząd cyferek na zegarku. Jęknęłam kiedy dostrzegłam dziewiątą rano.
- Melanie! - pisnęła dziewczyna, od razu poznałam że to Danielle - Gotowa? - dodała podekscytowana.
Aż podskoczyłam, kiedy przypomniałam sobie że to dziś byłam umówiona z przyjaciółką na zakupy, na które już zbierałyśmy się od dłuższego czasu. To był jej urodzinowy prezent dla mnie. Obiecała, że kupi mi sukienkę i zajmie się imprezą urodzinową, którą sama postanowiła zorganizować już w tą sobotę. Został tylko jeden dzień do przyjęcia.
- Ta..tak - powiedziałam w trakcie szukania jakichkolwiek ubrań - Zaraz będę gotowa.
- Świetnie, przyjadę po ciebie za dziesięć minut - zachichotała i rozłączyła się.
Rzuciłam telefon na łóżko i biegiem skierowałam się do łazienki. Po upłynięciu niecałych dziesięciu minut, Danielle przyjechała, czekając cierpliwie zanim doprowadzę się do porządku.



Po przymierzeniu przeróżnych rodzajów, ubrań nadal nie wybrałam nic odpowiedniego dla siebie. Danielle obrzucała mnie tysiącami sukienek, spódnic, aby upewnić się że będę wyglądała wyjątkowo na sobotniej imprezie. Nie byłam przekonana co do tego, ale zgodziłam się widząc tak zaangażowaną i przejętą dziewczynę, która starała się za wszelką cenę mieć idealnie wszystko wykonane.
Dostałam jedną z ostatnich sukienek, byłam już do granic możliwości wykończona. Przeszłyśmy przez całe centrum handlowe, w poszukiwaniach sukienki i dodatków do tego. Niby nic, a jednak człowieka męczy.
- Melanie, wyjdź! - zawołała już któryś raz z rzędu zniecierpliwiona Danielle.
- Nie jestem pewna tej sukienki - odpowiedziałam jej po chwili z przymierzalni.
Sukienka, która obecnie widniała na moim ciele była cała czarna i mocno obcisła. Sięgała do połowy ud, dzięki wycięciu na plecach odsłaniała łopatki i poszczególne partie kręgosłupa, co dodawało kobiecości.
-Oh! No wyjdź w końcu, chce cię zobaczyć! - krzyknęła dziewczyna.
Jęknęłam pod nosem i rozsunęłam materiał napotykając szeroko otwarte oczy przyjaciółki. Jej usta był lekko otwarte i wydostał się z nich krótki pisk.
- Jest aż tak źle? - przygryzłam wargę i odwróciłam się w stronę lustra.
- Źle?! - przełknęłam ślinę, czekając na opinię, spodziewałam się najgorszego ale to co usłyszałam zbiło mnie z tropu. - Jest perfekcyjnie! - niemalże krzyknęła z podekscytowania. Obeszła mnie dookoła, przyglądając się najmniejszemu szczegółowi.
- Nie sądzisz..hm że jest - zaczęłam niepewnie - No nie wiem zbyt...skąpa? - odwróciłam się w jej stronę.
- Skąpa? - zachichotała Danielle - Nie, jest idealna - przełożyła moje włosy na jedno ramię i założyła wcześniej upatrzoną biżuterię. - Wyglądasz olśniewająco. Chce zobaczyć minę Harry'ego, kiedy cię zobaczy. - zaśmiała się.
Schyliłam głowę próbują uniknąć jej spojrzenia na moich różowych policzkach. Zasunęłam kotarę za sobą i wzięłam głęboki oddech. Kiedy Danielle rozmawiała przez telefon, zdążyłam się przebrać i ruszyć wraz z nią do kasy. Zapłaciła za wszystko, za co jej ogromnie podziękowałam i zaprosiłam na obiad, przynajmniej w jakimś małym stopniu mogłam się jej odwdzięczyć.
- Pamiętaj, jutro godzina osiemnasta, przyjedzie po ciebie mój znajomy i cię odbierze. Bądź gotowa! - powiedziała dziewczyna, kiedy wysiadałam z samochodu.
- Oczywiście, dziękuję jeszcze raz za wszystko. - ucałowałam ją w policzek i wyszłam.
Nie miałam pojęcia do Danielle wymyśliła, kogo zaprosiła ale wiedziałam że będę się świetnie bawić.


*


Muzyka w klubie rozbrzmiewała tak głośno, że aż wszystko dookoła wibrowało. Jedyne światło było dostępne wokół stoiska DJ'a oraz baru. W całym pomieszczeniu panował półmrok, a migające co jakiś czas światła oświetlały niektóre partie klubu. Przebiłam się przez zatłoczoną część i ruszyłam za nieznaną mi kobietą do strefy VIP, tak jak poleciła mi Danielle. Kiedy tam dotarłam, dostrzegłam grupę ludzi którzy jak tylko mnie ujrzeli zaczęli wykrzykiwać i rzucać się na mnie z urodzinowymi życzeniami. Byłam zachwycona i jednocześnie zaskoczona tym że Dan, pamiętała o moich przyjaciołach z liceum. Wszyscy, tak jak myślałam zaprosiła, nawet Louisa dostrzegłam przy barze krzyczącego do barmana zamawiając napoje. Jednej osoby brakowało, tej z kasztanowymi lokami i hipnotyzującym spojrzeniem.
- Harry się trochę spóźni - krzyknęła Danielle, widząc kiedy zaczęłam się rozglądać. Skinęłam tylko głową.
Wypiliśmy kilka shotów przyniesionych przez bruneta. Czas mijał nieubłaganie szybko, bawiłam się naprawdę świetnie. Wraz z Dani, przecisnęłyśmy się przez tłum ludzi by znaleźć się na mniej zatłoczonej części parkietu. Zamknęłam oczy i pozwoliłam muzyce przejąć nade mną kontrolę. Nawet nie zorientowałam się kiedy, tańczyłyśmy do nieświadomej ilości piosenek, a moje nogi powoli odmawiają posłuszeństwa. Po wypiciu kolejnych dwóch drinków, zaczęłam czuć niesamowitą lekkość, a uśmiech na twarzy pojawiał mi się dość często.
Kiedy muzyka zwolniła, miałam zamiar zejść z parkietu, tak jak zrobiła to Danielle chwilę temu. Lecz na swoim nadgarstku poczułam uścisk i zostałam przyciągnięta tak że moje plecy przylgnęły do torsu, a duże dłonie zostały ułożone na mojej talii.
- Niesamowicie pięknie dziś wyglądasz - wychrypiał Harry tuż do mojego ucha, delikatnie drażniąc płatek ucha swoim oddechem.
Nie odpowiedziałam nic, tylko zaczęłam ruszać się w rytm muzyki. Chłopak wydawał się być lekko zaskoczony tym z jaką klasą potrafię się ruszać - absolutnie hipnotyzująco. Były to proste i subtelne ruchy, jednak wprawiały w zachwyt Harry'ego, wydawał z siebie ciche pomruki kiedy oparłam głowę na jego ramieniu i poruszałam wolniej biodrami. Alkohol zawsze dodawał mi więcej odwagi. Niemalże krzyknęłam kiedy chłopak odwrócił mnie i jego gorące usta zderzyły się z moimi. Wsunął język między moje wargi i natychmiastowo zaczął nim pracować. Oddychałam coraz ciężej, kiedy podczas pocałunku chwycił moje włosy w wplątał w nie swoje palce, lekko ciągnąc. Nasz pocałunek szybko przerodził się w bardziej namiętny. Jego dłoń powędrowała w dół moich pleców dotykając nagiej skóry. Przyciągnął mnie bliżej siebie, pragnąc jeszcze większej bliskości, przylgnął do mnie biodrami, na co jęknęłam w usta. Poczułam jak delikatnie się uśmiecha. Odsunął włosy na jedną stronę i złożył mały pocałunek, na gorącej skórze mojej szyi.

Mogę przyznać, że ten dzień był najlepszy w moim życiu. Już nic nie było mi do szczęścia potrzebne, tylko jego obecność, przy której czułam się tak niesamowicie.